Ostatnia aktualizacja: 03.04.2024 Andrzej Kuligowski

Odwiedza nas 31 gości oraz 0 użytkowników.

Praga - relacja z wycieczki

Wycieczka do Pragi  4 – 7.05.2016r.

4.05.2016. Godzina 6.24, Dworzec Główny PKP w Gdańsku. Grupa 19 osób z Koła Grodzkiego wsiada do pociągu relacji Gdańsk Gł. – Wrocław. Humory dopisują. Wszyscy mamy nadzieję, że szczegółowy program naszej imprezy, przygotowany przez organizatora Kol. Gienka, będzie wykonany w 100 %.Po około pięciu godzinach jazdy docieramy do Wrocławia. Wysiadamy na zabytkowym dworcu kolejowym, którego historia rozpoczyna się w latach 40. XIX wieku. Jest to jeden z nielicznych w Polsce dworców kolejowych, który ma halę peronową. Roczna odprawa podróżnych zamyka się liczbą powyżej 2 mln. osób. Na jednym z peronów znajduje się tablica pamiątkowa, poświęcona popularnemu aktorowi Zbyszkowi Cybulskiemu, który 8 czerwca 1967 r. wyruszył stąd w swoją ostatnią podróż, która zakończyła się dla niego tragicznie. I już wsiadamy do regionalnego pociągu, który zawiezie nas do Jeleniej Góry. Podróż „szynobusem” okazuje się być bardzo przyjemną. Po dwóch godzinach wysiadamy na dworcu w Jeleniej Górze i przesiadamy się do turystycznego busa, który zawozi nas do pensjonatu „Pegaz” w Karpaczu. Zakwaterowujemy się i wyruszamy na spacer do Świątyni Wang. Pogoda nas nie rozpieszcza – leje deszcz. Przemoczeni docieramy stromą drogą do kościółka, który zbudowany został w XII w. w miejscowości Vang w Norwegii. W Karkonosze przywieziony został w 1842 r. przez króla pruskiego Fryderyka Wilhelma IV. Konstrukcję wykonano bez gwoździ. Snycerka na portalach, kolumnach , rzeźby lwów nordyckich są dziełami sztuki potomków Wikingów. Z cmentarza rozciąga się piękny, trochę zamglony deszczem, widok na Kotlinę Jeleniogórską i góry. Wracamy przesiąknięci deszczem do pensjonatu i udajemy się na obiadokolację i spoczynek, ponieważ jutro wyruszamy do Pragi gdzie czeka nas „mocna” dawka zwiedzania, więc należy zregenerować siły.

Dzień pierwszy  -  Praga

Po śniadaniu, pod opieką przewodnika p. Bogdana wyruszamy. Wielu turystów twierdzi, że Praga, to najpiękniejsze miasto na świecie. Mamy okazję się o tym przekonać. Ponieważ deszcz całkowicie przestał padać podróż busem stała się zdecydowanie przyjemniejsza i jest dodatkowo interesująca  w związku z narracją, której nie szczędzi nam przewodnik. Podziwiamy błyszczącą w oddali śniegiem Śnieżkę i Śnieżne Kotły i za chwilę zupełnie niepostrzeżenie przekraczamy granicę Państwa. Znajdujemy się na terenie Czech. Jeszcze spojrzenie na znany ze skoków narciarskich kompleks skoczni w Harrachowie  i zatrzymujemy się na parkingu supermarketu „Kaufland” w celach higienicznych i handlowych. W niedługim czasie docieramy do światowej metropolii, jaką niewątpliwie jest Praga, która ma ponad tysiącletnią historię. Najważniejszą jednak informacją jest fakt, iż na najbliższe dnie, prognozy pogody gwarantują nam słoneczne dnie. Przed wjazdem do Pragi przewodnik  zwraca naszą uwagę na widoczną w oddali tzw. „wiertarkę”, czyli wieżę telewizyjną wysoką na 261 m., która jest najwyższą konstrukcją w Pradze i Republice Czeskiej, a jednocześnie jednym z najbrzydszym budynków świata. Tuż obok dumnie siedzi na koniu Jan Żiżka, znany z obrazów Jana Matejki husycki wódz, który brał udział w bitwie pod Grunwaldem. Po kamiennej drodze docieramy do klasztoru na Strahowie, aby spojrzeć z otoczonego szpalerem winnej latorośli tarasu widokowego na piękną panoramę miasta, które będziemy zwiedzać. Zwiedzanie  rozpoczynamy od placu Hradczańskiego, skąd rozciąga się miasto. W  XIV - tym wieku Hradczany stają się miastem królewskim. W XVIII w. awansują na czwarte miasto praskie, aby w niedługim czasie połączyć się z trzema innymi w jedną całość z jednym ratuszem. Jesteśmy na terenie Zamku Praskiego. Przed nami romańska bazylika św. Jerzego wybudowana dla sióstr benedyktynek, a obok również zbudowana w stylu romańskim katedra Św. Wita, sześć wieków historii Czech, w której spoczywa patron Czech książę – Św. Wacław. Historia zapuściła jednak w tym miejscu korzenie znacznie głębiej, gdyż świątynie wznoszono tu już znacznie wcześniej, w X i XI w. Prace na budowie katedry raz wstrzymywano, raz wznawiano – w zależności od tego, czy w państwie czeskim działo się dobrze, czy źle. Nieukończona katedra przez cały czas służyła czeskim władcom, którzy wybierali ją na miejsce koronacji i wiecznego spoczynku. Za monumentalnym XIX – wiecznym neogotyckim portalem z dwoma wieżami i rozetą z witrażami przedstawiającymi stworzenie świata, otwiera się olbrzymia, wysoka na ponad 30 metrów nawa. Otaczają ją 22 kaplice – patronem najcenniejszej z nich, pochodzącej z II połowy XIV w., jest Św. Wacław. Jej ściany wyłożono 1370 półszlachetnymi kamieniami. Z daleka uwagę naszą przyciąga najwspanialsza barokowa świątynia Pragi – kościół Św. Mikołaja, który charakteryzuje się ogromną białą fasadą i zieloną kopułą. Wewnątrz na sklepieniu na uwagę zasługuje przede wszystkim, jeden z największych europejskich fresków – ma 1500 m2 i przedstawia sceny z życia patrona świątyni. Przy wejściu na Zamek Królewski, gdzie dzisiaj mieści się siedziba Prezydenta Republiki Czech, koleżanki robią sobie zdjęcia z przystojnymi żołnierzami, pełniącymi honorową wartę. Jeżeli na Zamku flaga państwowa jest opuszczona to znaczy że Prezydent jest nieobecny w kraju. A przed nami Orloj, XV – wieczny zegar astronomiczny na Ratuszu na Rynku Staromiejskim, który już 600 lat temu był atrakcją turystyczną. Władze Pragi, chcąc, by w żadnym innym mieście nie powstało podobne dzieło, oślepiły jego twórcę, a ten w geście zemsty, uszkodził mechanizm, który naprawiono dopiero po kilkudziesięciu latach. Od tamtej pory, codziennie stoi przed nim tłum, zadzierający głowy i obserwujący pochód apostołów i innych postaci uosabiających ludzkie przywary. Skomplikowany mechanizm ruchu dwóch tarcz zegara informuje między innymi o aktualnej godzinie oraz pozycji Słońca i Księżyca na firmamencie. Na zakończenie całego pochodu odzywa się pianie koguta machającego skrzydłami. Historia Orloja przypomina nam historię zegara w Kościele Mariackim w naszym rodzinnym mieście – Gdańsku. Wkraczamy na kamienny Most Karola, miejsce nierozerwalnie związane ze Złotą Pragą i jej historią , spinający brzegi Wełtawy, długi na ponad pół kilometra. Most Karola spełniał swoją  komunikacyjną funkcję przez 546 lat. Do XVIII w. był jedynym tego typu obiektem w mieście. Dziś dalej tętni życiem. Zaanektowany przez spacerowiczów, malarzy, portrecistów,  ulicznych grajków, sprzedawców pamiątek, magików, iluzjonistów  i wszystkich, którzy w niekonwencjonalny sposób chcą na siebie zwrócić uwagę, jest jedną z najpopularniejszych praskich atrakcji turystycznych. Po obu jego stronach wznoszą się wieże z XIV i XV w., a na całej długości znajduje się galeria 30 – tu posągów i rzeźb figuralnych. Najstarsza z  nich, przedstawiająca Św. Jana Nepomucena, pochodzi z końca XVII w. Upamiętnia żyjącego w XIV w. świętego, który nie chciał zdradzić /nawet na torturach/ królowi Wacławowi IV sekretów, które wyznała mu w czasie spowiedzi żona króla Zofia. Z rozkazu Wacława IV wrzucono go do Wełtawy, w której utonął. Św. Jan Nepomucen przedstawiony jest z krzyżem w ręce – symbolem dochowania tajemnicy spowiedzi. Według legendy, kto dotknie płaskorzeźb, pokrywających rzeźbę świętego, może pomyśleć sobie życzenie, które mu się spełni. Oczywiście wszyscy dotykamy!!! Jeszcze inna legenda mówi, że do zaprawy murarskiej, używanej do budowy mostu dodawano jajek, ale dokonana później analiza chemiczna, obaliła tę teorię. Ponieważ zwiedzanie zajęło nam dużo czasu i poczuliśmy się nieco zgłodniali, przewodnik zaprosił nas do restauracji pod nazwą „U Złotego Słonia”. Tam mieliśmy okazję degustować kultowe czeskie potrawy, takie jak knedel z gulaszem, czy smażony, panierowany ser. Wszystko było bardzo kaloryczne, ale za to jakie smaczne!!! Po wybornym posiłku udajemy się na miejsce spotkania z naszym kierowcą i jedziemy na nocleg w hotelu INTURPRAG w dzielnicy Wysočany. Hotel położony jest koło nowo wybudowanego stadionu wielofunkcyjnego O2 Arena. Po zakwaterowaniu podjęliśmy decyzję o wzięciu udziału w koncercie grających fontann. Dojechaliśmy naszym busem do Fontanny Křižikova, która została zbudowana z okazji jubileuszowej wystawy w 1891 r., a jej dzisiejszy wygląd zawdzięczamy rekonstrukcji przeprowadzonej o 100 lat później. Jest bez przesady unikatem w skali europejskiej. Swoją unikalność zawdzięcza kilkunastu wodnym obiegom instalacji, zasilanym przez 50 pomp i zakończonych przez ponad 3 tys. dysz.  Efekty świetlne wytwarza 1248 podwodnych  reflektorów różnych barw, które są w stanie wytworzyć całą gamę różnorakich barw. Basen ma rozmiary 25 x 45 m., pojemność 1650 m3 wody. Cała instalacja wodna ma długość ponad 2 km. Dźwięk zabezpiecza 55 głośników. Cały program fontanny jest sterowany przez komputer. Program, który widzieliśmy trwał około pół godziny i był oparty o muzykę rozrywkową. Cały amfiteatr fontanny jest w stanie zmieścić ponad 6tys. widzów. Byliśmy zachwyceni. Ta wizyta w „wodnym” amfiteatrze fontann była znakomitym pomysłem. Przemieściliśmy się do naszego praskiego hotelu, czując nieodpartą potrzebę wypoczynku. To był dzień dobrze wykorzystany na turystyczne zwiedzanie. Jutro ciąg dalszy poznawania Pragi.

Dzień drugi  -  Praga

Po „czeskim” śniadaniu pakujemy bagaże i naszym służbowym busem zajeżdżamy pod piękne, pełne parków i ogrodów wzgórze Petřin, mierzące blisko 327 m wysokości. Po drodze na szczyt spotykamy uzbrojone oddziały rycerstwa z całego świata, albowiem odbywa się właśnie dzisiaj Światowy Turniej Rycerski. Są wśród nich oczywiście nasi rodacy. Poruszamy się wzdłuż Muru Głodowego, zbudowanego w XIV w. z rozkazu Karola IV. Legenda głosi, iż mur został wzniesiony przez biedaków, którym król chciał zapewnić zajęcie i wynagrodzenie. Mur nie miał żadnego znaczenia strategicznego. Docieramy na szczyt, gdzie znajduje się wybudowana w 1891 r. kopia wieży Eiffla. Konstrukcja mierzy 60 m. Przechodzimy obok katedry Św. Wawrzyńca, zbudowanej w stylu eklektycznym, która łączy w sobie kilka stylów architektonicznych, posiadając elementy romańskie i barokowe. Mijamy imponujący pomnik, poświęcony ofiarom komunizmu, symbolizujący wycieńczenie psychiczne i fizyczne więźniów politycznych oraz posąg poety romantycznego Karela Hynka Machy. Na wzgórzu znajduje się ogród różany i ogród tajemniczy. Ponieważ róże jeszcze nie kwitną, wybieramy spacer po ogrodzie egzotycznym, gdzie nasze koleżanki Beata i Marysia /amatorki – ogrodniczki/ robią grupie wykład dotyczący znajdujących się w nim roślin.A więc: „przed wejściem rosną bergerie sercolistne, a po murze wspina się wisteria, znana, jako glicynia,  często nazywana liliowym deszczem. Wisteria urokliwie splata się z powojnikami. Piękny dywan tworzą w ogrodzie różnokolorowe tulipany i ciemno-różowe peonie oraz niższe , niebieskie szafirki i niezapominajki. Na obrzeżach ogrodu rosną pięknie pachnące azalie i rododendrony w kolorach białym, różowym i pomarańczowym. Pod nogami płożą się floksy, nazywane płomykiem skrzydlatym, w kolorze białym, różowym i bordo. Obok rojniki, rozchodniki i skalnice, oraz kwitnąca na niebiesko dąbrówka rozłogowa, żagwin i smagliczka oraz bodziszek i wawrzynek, pachnąca lawenda i barwinek. Zauważamy również przekwitający biały wrzosiec. Przy murze ogrodzenia dostrzegamy niskie drzewa – to japońska peonia drzewiasta”. Po tym „botanicznym” wykładzie nie pozostaje nam nic innego, jak wsiąść do naziemnej kolejki linowo-terenowej, kursującej z dwudziestoletnią przerwą od 1891 r. i zjechać na teren miasta. Wstępujemy do kościoła Maryi Panny Zwycięskiej i Św. Antoniego Padewskiego, gdzie znajduje się figurka Praskiego Dzieciątka Jezus, pochodząca z Andaluzji, gdzie w jednym z klasztorów, według legendy, zjawiła się zakonnikowi, bratu Józefowi, a on wykonał ją z wosku. Do Pragi została przywieziona przez damę dworu Cesarzowej Marii Hiszpańskiej w XVI w. Figurka przez cały rok jest wystawiana w sukienkach, których barwy są zgodne z rokiem liturgicznym. Najcenniejsze ubranka Dzieciątka Jezus można obejrzeć w kościelnym muzeum. Codziennie przybywają na modlitwy do Praskiego Dzieciątka Jezus wierni z całego świata. W 2009 r. czcigodnym gościem był tu również papież Benedykt XVI. Przechodzimy w pobliże Mostu Karola, na którym o każdej porze roku można spotkać tłumy ludzi. Tak jest i teraz. Przewodnik prowadzi nas w pobliże Muzeum Franza Kafki, gdzie kontrowersyjny rzeźbiarz Dawid Černy w 2004 r. przekazał Prażanom swoją rzeźbę nazwaną przez niego „Sikający”. Rzeźba przedstawia dwóch mężczyzn / po 210 cm. wysokości/ stojących naprzeciw siebie i oddających mocz do basenu w kształcie Czech. Penisy mężczyzn są ruchome, a strumień wody może być kierowany przez osoby oglądające za pomocą SMS-ów. Autor pomnika zamierzał w niecodzienny sposób uczcić wejście Czech do Unii Europejskiej. Według Černego, oddawanie moczu jest czynnością przyjemną, a podobnie było także z wejściem Czech do Unii   Europejskiej – była to czynność miła i przyjemna dla narodu. A więc powstanie obiektu jest jednym z dowodów na pełne dystansu podejście Czechów do własnej historii i symboli narodowych. Natomiast według innych, ma on ukazywać stosunek polityków do kraju. Pomnik, z uwagi na kontrowersyjną formę,  spotkał się z różnym odbiorem społecznym. Narządy płciowe postaci są od czasu do czasu uszkadzane. Pozytywne reakcje polegają natomiast na piciu wody bezpośrednio z penisów. Nasze wrażenia są różne. Ruszamy dalej. Na moście Mănesŭv naszą uwagę zwraca poruszający się z wdziękiem łabędź, omijany skrzętnie przez kierowców . Okazuje się, że zaanektował on sobie właśnie ten most i od kilku dni blokuje ruch samochodowy. Wywożono go już parę razy poza obręb Pragi, ale on będąc ptakiem królewskim, zawsze dopływał Wełtawą w swoje ulubione miejsce. Trafiła się nam taka ciekawostka przyrodnicza. Ruszamy dalej. Zbliżamy się do dzielnicy żydowskiej  Josefov, znajdującej się na Starym Mieście, która swą nazwę zawdzięcza Cesarzowi Józefowi II, który przekazał Żydom prawa obywatelskie. Zobaczyliśmy tam świetnie zachowane synagogi i zabytkowy cmentarz /kirkut/. Podczas wojny zginęło ok. 80 tysięcy czeskich Żydów. Ich imiona i nazwiska zostały umieszczone na ścianach Synagogi Pinksowej.  Aby trochę odpocząć udajemy się w kierunku wspaniałego miejsca dla turystów, szczególnego zespołu pałacowo – ogrodowego, którego budowę rozpoczęto w 1621 r. Ten wyjątkowy budynek stworzono dla Albrechta von Wallensteina, czeskiego wodza i polityka. Obecnie pałac pełni rolę siedziby Senatu Republiki Czeskiej, dlatego nie jest dostępny dla turystów, jednak sam ogród jest otwarty dla zwiedzających. I właśnie tu zaplanowaliśmy odpoczynek. Ogród Wallensteina jest utrzymany w stylu francuskim, cechuje się nienaganną dbałością o szczegóły i symetrycznym porządkiem. Za bramą widzimy galerię rzeźb. Perspektywę ogrodu zamyka, wybudowana w XVII w. loggia, na którą składają się trzy potężne arkady. Obok znajduje się grota ze sztucznie stworzonymi naciekami, stalagmitami oraz stalaktytami. Czy rzeczywiście je przypominają, pozostaje kwestią sporną. Przysiedliśmy na ławeczkach okalających sztuczny staw z fontanną, w którym pływają ozdabiające go rybki. Niewątpliwą atrakcją ogrodu są pięknie ubarwione pawie, przechadzające się między alejkami. Nie było nam jednak dane je zobaczyć. Słyszeliśmy tylko ich pokrzykiwania. Pałac Wallensteina, pierwsza świecka, barokowa perełka Pragi, tworzy wraz z przyległymi mu ogrodami urokliwy kompleks, którym dane nam było się zachwycić. Pokrzepieni odpoczynkiem i prywatnymi kanapkami wracamy do podziwiania zabytków. Przewodnik zwraca nam uwagę na połączenie w architekturze stylów, kubizmu i secesji, na przykładzie Bramy Prochowej i Miejskiego Domu Reprezentacyjnego, który jest jednym z najsłynniejszych secesyjnych obiektów w Pradze. Widok naprawdę zapiera dech. Ponieważ wrażenia związane z duchowymi  doznaniami wypełniły nasze „szufladki” mózgowe, organizmy zaczęły domagać się czegoś „dla ciała”. Przewodnik dał nam czas na ewentualne zakupy i degustację. Ponieważ grzechem jest nie spróbowanie piwa w Pradze, nie mogliśmy takiego grzechu popełnić i udaliśmy się do lokalu, znajdującego się na Placu Wacława, serwującego ten „złoty” trunek. Lokal był specyficzny. Produkty zamawione podjeżdżały na wagonikach kolejki elektrycznej, której szyny były rozłożone na przestrzeni całego lokalu. O tym, że zamówienie zostało zrealizowane, lokomotywa informowała podwójnym gwizdem, zatrzymując się przy stoliku gościa. W ten sam sposób odbierane było puste szkło. Właściwie obsługa kelnerska była zbyteczna. Po ugaszeniu pragnienia spotkaliśmy się z przewodnikiem przy pomniku oskarżonego o herezję mistrza Jana Husa, który pomocy przed prześladowaniami religijnymi szukał właśnie w Pradze. Został spalony na stosie w Konstancji, co nie przeszkodziło Czechom w wystawieniu mu pomnika, jako rodakowi i mistrzowi, który zrewolucjonizował Kościół. W tym miejscu żegnamy się z Pragą i jej zabytkami, które mieliśmy możliwość zobaczyć i zapoznać się z ich historią. Wracamy do Karpacza. Dzisiejsze zwiedzanie Pragi było bardzo wyczerpujące, więc w busie zalega cisza i trochę senność. Do naszego pensjonatu dojeżdżamy na obiadokolację. Żegnamy się z p. Bogdanem, naszym przewodnikiem , dziękując mu serdecznie za opiekę oraz ciekawą i interesującą narrację. Otrzymuje od nas skromny prezent w postaci naszej odznaki organizacyjnej. Po konsumpcji wspaniałego  posiłku, udajemy się na zasłużony odpoczynek, wspominając obejrzane dziś zabytki Złotej Pragi.

Dzień trzeci – Karpacz i powrót do Gdańska

Spożywamy „polskie” śniadanie i ruszamy na zwiedzanie Karpacza. W 1945 r. miejscowość została wcielona do Polski. W 1960 r. z obszaru osiedla Karpacz ustanowiono miasto Karpacz . Miasto liczy około 5 tys. mieszkańców. Ma obszar około 40 km2. Leży w Karkonoszach, u stóp Śnieżki. Zwiedziliśmy budowle liturgiczne : kościół parafialny P.W. Nawiedzenia NMP z 1910 r. i kościół pomocniczy parafii ewangelicko – augsburskiej P.W. Najświętszego Serca Pana Jezusa z 1908 r. Karpacz jest bardzo urokliwym podgórskim kurortem. Pogoda nam dopisywała, a spacer przed długą podróżą bardzo się przydał. Wróciliśmy do pensjonatu „Pegaz”. Serdecznie podziękowaliśmy właścicielce za miłe pokoje i jeszcze milsze wyżywienie. Spakowaliśmy bagaże. Nasz „służbowy” bus odwiózł nas na dworzec autobusowy w Jeleniej Górze, skąd rejsowym autobusem udaliśmy się do Wrocławia. Pociągiem z Wrocławia dojechaliśmy do Gdańska. To nic, że klimatyzacja w pociągu nie działała, a pociąg dojechał do Gdańska, spóźniony. Warto było!!! Program naszej imprezy turystycznej został zrealizowany w 100%. Organizator zachował się bez zarzutu, zasługując tym na pochwałę uczestników wycieczki. I jeszcze dwa słowa o Pradze. Praga to klejnot w sercu Europy. Zwiedzając Pragę wzięliśmy ze sobą jej cząstkę, jako pamiątkę z podróży.

Opracowała:
Kol. Ewa Banasiak
{phocagallery view=category|categoryid=169|limitstart=0|limitcount=0}